„Cześć Wszystkim!” – to słowa Łukasza rozpoczynające odcinek z 1 etapu eventu rowerowego ze Świnoujścia do Helu. Jak się tam znalazł? Czy grupa dotarła i pokonała wszelkie trudności? Jak wyglądała trasa i jej jakość nawierzchni? Gdzie nocowali? Tego i jeszcze więcej dowiecie się z tekstów na naszej stronie oraz filmów na naszym kanale YouTube.

https://www.youtube.com/c/sportpassionpl

Wszystko zaczęło się od telefonu osoby zainteresowanej organizacją eventu. Od tego momentu przygotowywaliśmy wyceny i oferty, które kilkunastokrotnie się zmieniały. Ostatecznie udało się ustalić finalną wersję i realizowaliśmy wyjazd dla 10 osób. Plan zakładał transport uczestników nocnym pociągiem PKP 1 /2 czerwca, korzystając z niego jako z pierwszego noclegu (kuszetki). Rowery odbieraliśmy 1 czerwca z Warszawy i w ten sam dzień spaliśmy (obsługa eventu) już na miejscu startu. Z samego rana byliśmy już gotowi na przyjazd uczestników do Świnoujścia.

Po przyjeździe szybka zmiana w strojów na kolarskie, sprawdzenie stanu technicznego rowerów i można ruszać… na śniadanie 🙂 To dostępne było w jednym z nielicznych miejsc w Świnoujściu -“Czuć Miętą” przy głównej promenadzie. Po zapełnieniu żołądków, szybka wizyta w sklepie i z napełnionymi kieszeniami oraz bidonami ruszamy na granicę polsko-niemiecką. Pamiątkowe zdjęcie i w drogę!

Trasa w planach liczyła 77 km i miała doprowadzić nas do miejsca kolejnego noclegu w Willi Rawia 2 w Rewalu. Przejazd przez Świnoujście początkowo główną promenadą, przeistaczał się w plac budowy i przejazdy ciągiem pieszo rowerowym. Tak dotarliśmy do przeprawy promowej w centrum miejscowości. Po drugiej stronie czekał na nas zamknięty przejazd kolejowy, a po podniesieniu rogatek ścieżka brukowana przy głównej drodze. Po przejechaniu wiaduktu z łukiem w prawo, pojawia się długa prosta ciągnąca się przez kilkaset metrów. W tym momencie wiatr, którego kierunek od początku nie był sprzyjający, wiał w prosto w twarz co sprawiało spore wyzwanie. Na szczęście po przejechaniu tego odcinka i skręcie w prawo w sam środek Międzyzdrojskiego Lasu, wiatr skutecznie został zatrzymany przez drzewa. Leśny szlak obfitował we fragmenty bardzo przyjemne do jazdy utwardzoną leśną ściółką, natomiast zdarzały się też fragmenty z głębokim piaskiem, luźnym tłuczniem oraz betonowymi płytami. Tak minęło kolejnych 10 km, a od startu pokonaliśmy 20km.

Po przejechaniu drogami publicznymi w ruchu miejskim przez centrum Międzyzdrojów na 23 kilometrze czekała jedyna trudność na całej trasie R10 (aż do Helu), czyli podjazd przy Żubrowisku liczący 2,2 km długości i 2,3% średniego nachylenia. Jest to odcinek, którego mieszkający na południu kolarze nie uznaliby za podjazd natomiast dla rowerzystów z centralnej i północnej Polski może być on wyzwaniem. W szczególności dla osób mających nadzieję na przejazd nadmorskim szlakiem R10 / EV10 „bezpośrednio” przy plaży. 🙂 Skoro na trasie było wzniesienie to musi być również i zjazd, dlatego kilometry między 25 a 30 mijają szybko. Nawierzchnia na tym odcinku jest typowa dla szlaku leśnego z drobnymi miejscowo występującymi koleinami.

Kolejne kilometry (30 km – 43,5 km) przemierzamy głównymi, lecz mało uczęszczanymi drogami publicznymi z nawierzchnią asfaltową. Mijamy Domysłów, Kołczewo, Chynowo docierając do Siemosławia, gdzie wiatr nie odpuszcza dodatkowo wiejąc prosto w twarz, a ciąg pieszo-rowerowy trasy R10 zbudowany jest ze starej nierównej kostki brukowej. Te 6 km ciągnie się w nieskończoność, w oddali widać gęsty las i znikającą w nim drogę. Udaje się w końcu dotrzeć do głównej nadmorskiej drogi nr 102. Przejechaliśmy już 49,4 km.

Jedziemy przez Międzywodzie, kontynuując przejazd trasą R10 / EV10. Przejeżdżamy przez rzekę Dziwną, docierając tym samym do Dziwnowa, w którym zaplanowany był postój na kawę i ciastko. Wybrane przez nas miejsce to Cafe del Mar, jedyne z widokiem na wodę (w tym wypadku rzekę Dziwną – będącą jednym z łączników Zalewu Szczecińskiego z Morzem Bałtyckim). Na liczniku mamy ponad 56 km.

Doładowani sacharozą i kofeiną ruszamy w ostatnie 20km zaplanowane na dzisiaj. Brukowanym ciągiem dojeżdżamy do Dziwnówka, z którego rozpoczyna się najładniejszy (zdaniem Łukasza) odcinek drogi do Łukęcina. Las ze zróżnicowaną, lecz bardzo przyjemną nawierzchnią. Minimalne zmiany rytmu związane z pagórkami i zakrętami wśród mniej lub bardziej zarośniętej flory sprawiają, że 5 km mija w mgnieniu oka, a wiatr nie istnieje.

Z Łukęcina na 65 kilometrze trasy R10 możemy do samego Rewala zapamiętać jako odcinek ścieżek opisanych jako “Pomorze Zachodnie”. Głównie nowe i wyasfaltowane, a miejscami brukowane doprowadzą nas przez Pobierowo (tutaj poruszamy się główną ulicą wraz ze sporym ruchem turystycznym i samochodowym), Pustkowo, Trzęsacz (do zobaczenia Ruiny kościoła w Trzęsaczu) do Rewala. Mijamy 77 km i jesteśmy na miejscu w Willi Rawia 2, skąd następnego dnia po odpoczynku ruszamy w kierunku Mielna.

Oglądajcie, lajkujcie, subskrybujcie i wracajcie na naszą stronę, Wkrótce relacje z kolejnych etapów!

News

Aktualności